— Dziękuję — powiedział, po czym złapał mnie za dłoń i energicznie pociągnął w stronę ustawiających się już ludzi. Przyjemnie było zatańczyć. Poruszać nogami, pokręcić się po parkiecie, sunąć po nim, jak po chmurze. Sukienka falowała dookoła mnie i, choć buty wbijały mi się w stopy, zamknęłam oczy, zapomniałam o tym wszystkim i odpłynęłam myślami daleko. Przypomniała mi się parapetówka, na której, choć panowała trochę inna atmosfera, też się tańczyło. Pomyślałam o Varenie, który tak ładnie wyglądał w skórzanej kurtce pasującej do jego włosów. Z tego co wiem był to także szczęśliwy wieczór dla Dextera i Fomy, którzy przestali się gryźć i w końcu zakończyli swoje długie spory. Spojrzałam na chłopaka nade mną. Czarne włosy błyszczały, a on choć zdecydowany krokiem kręcił się pomiędzy ludźmi, wymijając ich i w ostatniej chwili usuwając się z drogi jakimś ułomnym parom, które chyba bardzo chciały wylądować na ziemi, to też czujnie objeżdżał wzrokiem salę, szukając pewnego zielonookiego blondyna, dla którego się dzisiaj wystroił. Uśmiechnęłam się, słysząc muzykę, która coraz bardziej zwalniała, zbliżając się ku końcowi. Na koniec dygnęłam zgrabnie i posłałam uśmiech partnerowi.
— Dziękuję za taniec, miło było. A teraz leć szukaj Fomy, zanim ci go ktoś zabierze sprzed nosa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz