Od Aoife

— To raczej jasne. Inaczej bym cię tak nagle nie wyciągnęła — powiedziałam miło, choć powróciła moja chamska natura. Nie tak to zaplanowałam. Wyszło jak zawsze, może uda mi się namieszać i się wymknąć. Może nawet dam radę porozmawiać z parą młoda i pozwolą mi obejrzeć ich gniazdko.
Mój taniec zaczął się niemal bezbłędnie. Poruszałam się tak, jakby melodia mną kierowała. Choć tak trochę też myślałam, aby podłożyć jakiś rock albo coś innego. Taki drobny psikus, jest jeszcze czas, więc może się to spełni.
Dałam się prowadzić partnerowi, o dziwo szło mu perfekcyjnie. W tańcu jak w łóżku podobno. Gdy muzyka dobiegła końca, ukłoniłam się i razem z nim poszłam na bok, gdyż jego wysokość przemawiała. Nie wiem jakim cudem, ale mężczyzna gdzieś przepadł. Zniknął, w sumie to liczyło się tylko to zaliczenie tańca. Teraz pora na posiłek. Patrzyłam czy inni siadają, robili to, szukając swoich miejsc. Szłam przed siebie, patrząc gdzie znajdę swoje miejsce, lecz znikąd ktoś na mnie wpadł. Udało mi się utrzymać równowagę, czekałam aż osobnik coś powie. Nie usłyszałam żadnego "przepraszam" ani nic. Cóż za brak kultury, choć pewnie jest zalany albo nawet i gorzej. Kto to wie. W końcu znalazłam miejsce, siedziałam między jakąś dziewczyną w kremowej sukience a chłopakiem w brązowo białych włosach (a może to pasemka albo też siwieje). Tylko on to wie. Jakoś udało mi się zająć miejsce.
— Pamiętaj, Ao, to bal, przeżyj do końca, uda ci się, uda — dopingowała mnie podświadomość. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz