Od Alexandry

Stałam sobie spokojnie pod ścianą — po mojej pierwszej wpadce na szczęście udało mi się uniknąć kolejnych i chyba nikt mnie nie zauważał. Właśnie o to mi chodziło, teraz mogę sobie tak stać do końca balu i uniknąć wszystkich nieprzyjemności, takich jak na przykład taniec. Trzymałam w ręku moją różyczkowatą spineczkę, która wywołała tamten incydent i zastanawiałam się, czy będę w stanie wpiąć ją z powrotem bez pomocy Sarah. Trzeba przyznać, że nadal się denerwowałam, chociaż przecież nie miałam powodów do niepokoju. Nawet jeśli na tej planecie, żyją jakieś potwory to, przecież nie wpuszczają ich do zamku. Goście na balu raczej nic mi nie zrobią, nie wyglądam na tyle ładnie, żeby ktoś poprosił mnie do tańca, więc zdecydowanie nie mam powodów do niepokoju. Odetchnęłam głęboko, wcale nie jest przecież aż tak źle. Zawsze może być gorzej. Ledwie pomyślałam, a już ktoś mnie potrącił. I nawet przeprosił. Zerknęłam do góry, miał ładne złociste oczy i... chwila, czy on jest niebieski?!
– Jeszcze raz przepraszam, nie chciałem na panią wpaść, zdecydowanie mam dwie lewe nogi... – automatycznie spojrzałam na jego nogi, albo raczej łapy.
Tto nic – udało mi się wydukać. Spokojnie Alex wdech, wydech, to tylko ponad dwumetrowy, granatowy chłopak z łapami i ogonem, którego spotkałaś na swoim pierwszym balu na innej planecie, na której prawdopodobnie żyją same mordercze stworzenia... Coraz trudniej mi było oddychać, wszystko zaczęło się zamazywać, ledwie słyszałam, że ten chłopak coś do mnie mówi, aż w końcu chyba zemdlałam, ale zawsze mogło być gorzej, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz