Od Aoife

Muzyka grała, król i królowa tańczyli wraz z młodą para. Weszłam delikatnie w tłum, szukając kogoś do pary. Jeden taniec. Nie mogę tak stać jak słup soli. Przystanęłam i patrzyłam jak tańczą. Jakby stąpali po najdelikatniejszym krysztale, dodatkowo ich ruchy były takie płynne i lekkie. Może mi też się uda. Podpięłam sukienkę, aby nikt mi po niej nie zaczął deptać. 
Muzyka nagle ucichła, ktoś zaczął klaskać.
— To nie pora na oklaski — skarciłam go w myślach.
Ukłoniłam się jak reszta tłumu. Właśnie wtedy zaczęły się zawody w szukaniu. Gnali, aby tylko kogoś znaleźć. Żeby ten jeden taniec jakoś przetrwać. Wokół mnie ubywało osób. musiałam szybko wybrać, bo zostałabym na szarym końcu. Jak będzie trzeba, zabrałabym komuś partnera, to tylko jeden taniec. 
— Uda mi się, tylko weź któregoś, wybierz migiem. Ao, bierz, któregoś. — Cały czas byłam poganiana przez chochlika w mojej głowie.
Poczułam dziwną woń, ale jakby znajomą. Spojrzałam i podeszłam do tego kogoś.
— Hej, to teraz chodź ze mną — powiedziałam i złapałam go za rękę. O dziwo się nie opierał. Tym lepiej. Poszłam na parkiet, aby jak najszybciej mieć to z głowy i móc go poznać.
— Aoife jestem, a ty? — przedstawiłam się krótko.
Garnitur czarny, tak samo włosy. Mogłam zobaczyć jego oczy. Ich kolor jakoś pochłonął mnie. Czerwone oczy, piękne jak jakiś klejnot. Zrobiłabym wszystko, żeby mój taniec wyszedł perfekcyjnie, tak samo, jak pierwszych dwóch par.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz