Od Amadeusza

Unosiłem brwi, oczekując odpowiedzi od dziewczyny. No, po co mi dupsko zawracasz, skoro nie umiesz się wysłowić i nie masz za grosz pomysłu, czego ode mnie chcesz. Przewróciłem oczami, gdy widziałem, jak się zbiera, nosz szybciej.
Otwieranie i zamykanie ust, podnoszenie niemrawo dłoni, drżenie ciała, nie no, ful wypas zdecydowanie, gratulacje.
— Wiem, że może nie jest to zapisane w tradycji, ale czy zechciałbyś ze mną zatańczyć? — powiedziała nagle, wyciągając w moją stronę dłoń. Ściągnąłem brwi. Co? Ona? Mnie? Nie powinno być na odwrót?
Nie załapałeś, skończony idioto. Przecież to było tak oczywiste.
I tak bym jej nie poprosił.
Rozglądnąłem się ponownie. Ktokolwiek, kto mnie uratuje? Błagam? Nie chcę tańczyć. Nie, po prostu nie, nie mam zamiaru się zabijać, jestem za młody, zdecydowanie za młody.
Większość osób już tańczyła, a w oddali dało się dostrzec dość nieprzyjaźnie wyglądających mężczyzn, którzy samym wzrokiem byli ci w stanie przekazać "zgódź się".
Ująłem delikatnie dłoń, zaciskając mocniej szczęki.
— Oczywiście, mademoiselle. — Nie ociągając się, ruszyłem w stronę Francji elegancji, tańczących tłumów, poruszających się z gracją i wyczuciem.
Całkiem inaczej, niż ja, któremu pozostało tylko prowadzić partnerkę, szukając wzrokiem innych, znajomych twarzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz