Kim tak naprawdę była ta niewiasta, z jej skłonnością do praktykowania wszystkiego na opak, co powoli zaczynało przeradzać się w kierunku tych bardziej samobójczych zdarzeń. Nie wiem jak inaczej nazwać sytuację, gdy przestraszony kurczak próbuje pokazowo dziobać lisa, najlepiej w sam środek ogona, żeby tylko go w jakiś sposób zainteresować. Skąd ta żądza atencji? Co prawda, to prawda, pewnie panna Przewalska już za młodu była karmiona pustymi formułkami o poprawnym zachowaniu, obowiązującej etykiecie i pochodnych, dobijając biedną matkę, gdy pewnie kręciła głową jak źle wykonana kukiełka.
Poprowadziłem ją na środek parkietu, stanęliśmy w odpowiedniej odległości od innych par, żeby im nie przeszkadzać. I wtedy rozpoczęliśmy proces sunięcia po każdej dostępnej przestrzeni. Powoli, w prawo, lewo, wzajemne kołysanie się w rytm muzyki, pozwalając dziewczynie poczuć się nieco pewniej. To wszystko niedbale, ale nie mechaniczne, z energią zwykle u mnie niespotykaną w takiej ilości. Kilka włosów uciekło z koka, spadając mi na oczy, co ledwie zarejestrowałem w trakcie przypatrywania się, jak Przewalska odpływa w tańcu.
Ten bachor potrafi się uśmiechać w ten sposób? Kto by pomyślał.
— Dziękuję za taniec, nie miałaby panienka ochoty się czegoś napić? — spytałem po zakończeniu całej tej prowokacji, kłaniając się nieco zbyt teatralnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz