Od Fragonii

  Bal. Nadal nie byłam pewna, czy jest to dobry pomysł. Modliłam się już kilka razy o to, abym znowu nie wypadła na przerażoną idiotkę. Och, Frago, ty deklu, przychodząc na ten bal zrobiłaś z siebie już wystarczającą idiotkę! Dariusz, mój kochany, gdzie ty jesteś, kiedy cię najbardziej potrzebuję? 
  Znając życie Wilkobójca na bank dowiedział się o tym balu i kręci się pośród stołów i pięknych dam, próbując nawiązać kontakt, aby po balu trochę się pobawić. Właśnie, on ciebie nie chciał, wysłał do internatu i znajomość zakończona. Na samą myśl o tym chciało mi się znowu płakać. Frago, nie tutaj, jest za dużo ludzi, ktoś zobaczy, jak płaczesz, Bóg wie, co o tobie pomyśli. 
  Przewodniczka zniknęła, a ludzie mogli już udać się w swoją stronę. Już wiedziałam dobrze, gdzie. Pierwszy raz od naprawdę wielu miesięcy mogłam ubrać swoją ulubioną, turkusową sukienkę. Była dosyć prosta, bez przesadnie dużego dekoltu, bez rękawów. Włosy były spięte w prosty kok, gdzieniegdzie powtykane były różyczki. Buty? Srebrne balerinki z czarnymi kropeczkami i kokardką na noskach. Poza srebrnym łańcuszkiem na szyi nie miałam na sobie żadnej biżuterii. 
   Chciałam się wycofać. Zrozumiałam, że tu nie pasuję. Nie wiedziałam, jak potoczą się moje losy na tej planecie, kogo spotkam, jakie panują tutaj obyczaje. Miałam stać, czy zagadać do kogoś? Ruszyć się, zacząć tańczyć, czy stać? Odejść stąd czy... stać? 
   Myślałam, że przeanalizowałam już dokładnie wszystkie opcje. Więc stałam, bo cóż innego mogła robić dziewczynka w moim wieku? Nagle coś mignęło mi przed oczami. Czy to była ta czarna fryzurka, o której myślałam, odkąd tylko wysłana zostałam do internatu? Czy to naprawdę mógł być ON? Wysoki, przystojny alpha WKNu? Darkness?! 
  Nie myśląc jasno, pobiegłam za czarnowłosym mężczyzną, jednak ktoś zagrodził mi drogę. Przeklnęłam zła, kiedy straciłam Wilkobójcę w oczu. Och, tak. Witaj nowa planeto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz