Raz, dwa, trzy.
Dwa, dwa, trzy.
Trzy, dwa, trzy.
Cztery, dwa, trzy.
Obrót. Powtórzenie kroków, tym razem od tyłu, obrót, zapętlenie układu. Ruchy proste, łatwe, a mimo wszystko sprawiające tyle radości. Klepałem je od dobrych dwóch godzin, gnąc się przed lustrem, myśląc, co powinienem zrobić z zagubionym ogonem.
Raz, dwa, trzy.
Aurelu, idziemy.
Dwa, dwa, trzy.
Aurelu.
Trzy, dwa...
Aurelu. Idziemy, teraz.
Posłusznie ruszyłem za współlokatorem, podkulając ogon, przeciągając go między nogawkami eleganckich, czarnych spodni od garnituru. Nie był wystrzałowy, nie przyciągał uwagi. Był najzwyklejszy we wszechświecie, prosty, gładki, bez zdobień. No, nie licząc naszytej hortensji, prezentu od cudownej panny Eternum, który wyszyła swoimi drobnymi rączkami. Najpiękniejsza część marynarki, dodana zaraz po zakupie stroju, który miałem założyć raz, na ślub kuzynki, a potem rzucić go w kąt, zapomnieć. W końcu wszystkie uroczystości mnie omijają.
Jednak pochwyciłem go do torby, gdy pędziłem na uczelnię, spakowałem, czując, że się przyda. Nie myliłem się i tak oto trwałem we wspaniałej sali, przeskakując z łapy na łapę, czując świerzbienie w kończynach. Jednocześnie treść żołądka podchodziła mi do gardła, stres zaciskał trzewia, głowa poczynała mnie boleć. Tak bardzo chciałeś tańczyć, Aurelionie, a teraz się pietrasz?
Czmychnąłem do kąta, gdzie pragnąłem spędzić resztę wieczoru, podpierając ściany. Cała pewność siebie wyparowała, zdenerwowanie wtargnęło na twarz, a alkohol zaczynał kusić, mimo że miałem nie pić.
— Przepraszam — mruknąłem, czując, że obijam się ciałem o inną osobę, znacznie drobniejszą, mniejszą. Zerknąłem na, jak się okazało, dziewczynę, której nie znałem, zresztą, jak większości osób w tym towarzystwie. Delikatne światła pozwoliły mi popodziwiać przez chwilę łagodne rysy twarzy, błyszczące oczka, czy też lśniące, krótkie włosy. Urokliwa panienka, nie powiem. Aurelu, powinieneś patrzyć pod łapy, bo w końcu kogoś zdepczesz. — Jeszcze raz przepraszam, nie chciałem na panią wpaść, zdecydowanie mam dwie lewe nogi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz