Od Pelagoniji

Zachichotałam pod nosem, mrużąc oczy i przyglądałam się, jak Aurelion wczołgiwał się pod stół. Cóż, w jego przypadku było to zdecydowanie trudniejsze, ale kilka dłuższych chwil później obydwoje siedzieliśmy pod stołem. Naprawdę chciałam tutaj zostać do końca balu, chyba że jakaś wyjątkowa sytuacja mnie stąd wygoni. Notabene wbicie pijanego, nieprzytomnego psora od sztuk artystycznych do naszego duetu nie podpinałam pod sytuację wyjątkową.
Uśmiechnęłam się ni rozbawiona, ni skrzywiona, przymykając oczy i wsłuchałam się w grającą muzykę oraz stukot obcasów. Uchyliłam jedną powiekę, spoglądając na Hortensję.
— Zbyt tłoczno — wymruczałam, dodając od siebie trzy grosze i zerknęłam na pana Remusa. — To może być bardzo prawdopodobne. Ciekawe co lub kto doprowadziło go do takiego stanu. Albo po prostu lubi pić — burknęłam, wzruszając ramionami.
— Jak myślisz, co reszta naszych drogich towarzyszy robi? — spytałam, bawiąc się końcem wstążki na nadgarstku. — A precyzując pytanie, widziałeś może Alexa albo kogoś innego? — dodałam, przypominając sobie o jego odwiedzinach z wakacji i naszych małych przygotowaniach. Było zabawnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz