Od Sofii

Tak szybko postawił mnie na nogi, że zaczęło mi się kręcić w głowie i o mało się nie przewróciłam ponownie. Na szczęście trzymał mnie jeszcze mocno.
— Niech panienka uważa, dużo ludzi, trzeba mieć oczy dookoła głowy — szepnął, pochylając się. Doprawdy, rada niezwykła, pomyślałam, zaraz jednak rumieniąc się, przypominając sobie swój upadek. Może jednak nie taka głupia. — I pilnować nóżki, wszędzie długie suknie, głupio by było, gdyby jakaś szurnięta dama rzuciłaby się na panienkę, bo panienka stanęła na jakże drogiej sukni. — Ach, no tak, przecież ludzie tu byli przeróżni. Niektóre księżniczki miały nową sukienkę na każdą okazję. Lekko zawstydzona spojrzałam na swoją, kremową. Nie była najnowsza, nosiłam ją już na wiele okazji, ale jeszcze nie było czasu kupić nowej, bardziej wyszukanej.
Spojrzałam na chłopaka, który rozglądał się po sali, jakby kogoś szukał. Wyglądał na zdenerwowanego, ale zarazem niesamowicie szczęśliwego. Właśnie miałam zapytać go o imię, gdy usłyszałam pytanie:
— Jeżeli wolno zapytać, jakie panienki imię? — Zaśmiałam się cicho, nie mogąc się powstrzymać, lecz nie wiedząc, czy wypada na głos.
— Właśnie miałam pytać o to samo. Sofia Alexa Taule, ale wystarczy Sofia albo Zośka. — Pomyślałam o bracie, który jako jedyny tak na mnie mówił. Bardzo za nim tęskniłam, a miałam go nie widzieć przez długi czas. — A ty jak się nazywasz? — spytałam, uśmiechając się szeroko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz