Od Jamesa

Zaczęło się niewinnie, bo Mińsk naprawdę lubił się drzeć. Zwykł to robić o każdej porze dnia i nocy, wystarczyło a żeby tylko drobna rzecz zdenerwowała wielkiego pana dyrektora i następowała klasyczna obraza majestatu. W dodatku połączona ze zwiększonym zapotrzebowaniem na alkohol, który nie był raczej najlepszym sposobem na złagodzenie stresu. Chociaż...? Kto tam go wiedział, odkąd próbował zawierać układy z duchem biblioteki większość uczniów zwątpiła w jego poczytalność.
Stawiłem się na czas w umówionym miejscu, choć nadal moimi myślami targał niepokój. Upewniłem się, że szlufki moich skórzanych rękawiczek są szczelnie dopięte, wolałem nikomu nie pokazywać stanu moich dłoni, ostatecznie nie był to zbyt przyjemny widok. Zbyt długie włosy zdecydowałem się w końcu związać w kok, miałem nadzieję, że w ten sposób upierdliwe kłaki przestaną wpadać mi do oczu. Przewracałem oczami, widząc jak Dexter godzinę stoi przed lustrem i poprawia swoją fryzurę, coraz bardziej przylizując kłaki. Przysięgam, przez moment sam nawet zwątpiłem, czy nie mam zwidów. 
A teraz stałem tu po środku sali, ubrany w białą koszulę, burgundową, rozpiętą kamizelkę i nieco niedbale zawiązany krawat w czarno-białe paski. Co prawda widziałem, że większość mężczyzn zdecydowała się na garnitury, ale udawanie kogoś innego bez żadnej swobody nie było mi w smak. 
I na środku sali siedziała po turecku dziewczyna. Zamrugałem ze zdziwienia, zastanawiając się, czy zaraz przyszli tańczący ją nie podepczą, a ona nadal siedziała z głową w chmurach. Trudno zaprzeczyć, wyglądała uroczo. Była niższa ode mnie, co dało się poznać nawet w pozycji siedzącej, przez myśl przemknęło mi, czy aby nie pobrudziła sobie sukienki podłogowym brudem. 
— Coś się stało? — spytałem, podchodząc pewnie. Ostatecznie tego rodzaju zachowanie nie było normalne, może źle się czuła i potrzebowała pomocy? 
— Nic mi nie jest, poradzę sobie... chyba... Albo i nie — zaśmiała się smutno. 
Właśnie wtedy rozległy się dźwięki muzyki, a ludzie zaczęli być proszeni do tańca. Rozejrzałem się po sali, orientując się, że przy przypatrywaniu się cudownej istocie przede mną całkowicie straciłem poczucie czasu. I najwidoczniej coś ominąłem. Uśmiechnąłem się ciepło do dziewczyny, kucając i wyciągając dłoń w jej kierunku.
— Mogę pomóc? Albo przynajmniej zaprosić panią do tańca? — spytałem z uśmiechem. Ten wieczór ostatecznie nie przedstawiał się aż tak źle, nie w takim towarzystwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz