Od Jocelyn

Stojąc samotnie, czułam się nieco głupio. Większość ludzi już stała koło swoich partnerów. W moim kierunku na razie nikt nawet nie spojrzał, najwyraźniej nie dane mi było wykazać się na parkiecie.
Po kilku chwilach, ku mojemu wielkie zaskoczeniu usłyszałam głos:
— Witam, czy mogę prosić do tańca? — Uśmiechnęłam się, czyli jednak nie będę musiała podpierać ściany.
Obejrzałam się na osobę, która postanowiła mnie zbawić. Ze zdumieniem rozpoznałam w mężczyźnie naszego dyrektora. Był ubrany elegancko, nie można było mu zarzucić żadnego niedociągnięcia. Starałam się uśmiechnąć jeszcze szerzej, jednak czułam się przez to jak idiotka, więc zrezygnowałam.
— To będzie zaszczyt — odpowiedziałam, podając rękę nauczycielowi.
Żeby spojrzeć mu w twarz, musiałam unieść głowę. Nawet obcasy nie dawały mi wystarczającej wysokości, aby uznać mnie za przeciętnego wzrostu. No trudno, teraz raczej na to nic nie poradzę. Teraz muszę się wyluzować i najlepiej zabawić mojego partnera do tańca rozmową. Moje postanowienie, że będę miła nadal było głęboko zakorzenione w umyśle.
Zabrzmiała muzyka, wyrywając mnie z zadumy. Chyba pora się wykazać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz