Od Dorina

Podjąłem nadludzki wysiłek i próbowałem jakoś spamiętać wszystkie kroki, które pokazywała mieszkanka tej urokliwej planety, ale to zdecydowanie wybiegało poza moje kompetencje tancerza. Poza tym czy komukolwiek udałoby się zapamiętać te wszystkie wygibasy? Na szczęście razem z tą fascynującą dziewczyną udało nam się jakoś papugować kroki reszty i całkiem nieźle nam wyszło. Nie podeptaliśmy się nawzajem i było naprawdę fantastycznie. Uśmiechnąłem się szeroko do mojej partnerki w tym tańcu, miałem niebywałe szczęście, że sama mnie zaprosiła i nie była różowa. Tak, zdecydowanie obawiałem się tych kolorowych, zdziwaczałych niewiast. Muzyka lekko przycichła, a my zeszliśmy z parkietu. O dziwo ten bal nie okazał się całkowitą klapą. Spojrzałem na dziewczynę, była naprawdę interesująca. Odbiegała od reszty panien na tej sali. Mam nadzieję, że zapomniała o tym latającym krześle, co jak co, ale ja nigdy nie robię dobrego pierwszego wrażenia. Może nie wyszedłem w jej oczach na całkowitą ciotę i łajzę. Tak, nadzieja matką głupich.
  — Jak się pani nazywa?  — zapytałem po krótkiej, niezręcznej chwili milczenia.
Cóż, odejście byłoby niezgodne z dobrymi manierami, więc starałem się znaleźć jakiś temat do rozmowy. Poza tym zielono-pomarańczowowłosa naprawdę mnie zainteresowała, więc nawet nie z powodu manier bym spróbował do niej zagaić. Nie to, że jakaś walona miłość od pierwszego wejrzenia, która, nawiasem mówiąc, nie istnieje, tylko po prostu dziewczyna wydawała mi się w pewien sposób warta uwagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz