Od Gangreny

— Wstawać, pobudka! — krzyknęła jedna ze sprzątaczek. W naszym internacie to one codziennie nas budziły wcześnie rano. Zawsze przez to chodziłam niewyspana, ale na szczęście dzięki kieszonkowemu, które dostawał każdy z nas, w tym i ja, kupowałam sobie nasze imperiańskie energy drinki. Uśmiechnęłam się na samą myśl o kolekcji słodkich napojów, którą trzymałam pod łóżkiem. Przeciągnęłam się i mruknęłam coś niezrozumiałego, po czym sięgnęłam po napój. Zamiast poczuć chłód puszki, dotknęłam czegoś papierowego. Zirytowana wstałam, by sprawdzić co to jest. Okazało się, że to list.
Już po chwili siedziałam na łóżku, czytając list i popijając energetyka. Okazało się, że zostałam zaproszona na bal. Na bal! Trzeba było tylko przekonać dyrektora internatu o tym, że przecież nie mogę nie przyjść, co wbrew pozorom, nie było takie łatwe, ale po godzinnej rozmowie z nim w końcu zgodził się, abym poszła. Oczywiście nie z dobrego serca, ale po prostu miał mnie dosyć.
Ubrałam się w uroczą sukienkę, którą znalazłam w mojej szafie. Była pastelowo fioletowa, rozkloszowana, sięgająca przed kolana. Góra sukienki była we wzroki, pionowe, czarne paski. Z tyłu wiązana. Do tego oczywiście moje czarne glany, bez których nie ruszyłabym się nigdzie, nawet na bal. Moje długie, szare włosy rozpuściłam i ułożyłam tak, aby widać było moje małe, czarne rogi. Nie wstydzę się tego, kim jestem i nie zamierzam się ukrywać.
Zamknęłam oczy i szybkim krokiem weszłam na salę. Serce waliło mi jak szalone, nie przywykłam do takich ilości ludzi i trochę się stresowałam. Skuliłam się, z tego co widziałam wszyscy byli starsi, nie widziałam nikogo w moim wieku. Nagle ktoś mnie popchnął, straciłam równowagę i upadłam na podłogę.
„I po co tu przyszłaś, Gangreno?” — pomyślałam i zachciało mi się płakać. Usiadłam po turecku na ziemi i zaczęłam rozmyślać, jak przetrwać dzisiejszy bal. Już nie chciałam tu być, przerażało mnie to miejsce, było zbyt tłoczno.
„Powietrza...”— pomyślałam, a po policzku popłynęła mi łza. Nie łatwo być mną.
„Gdybym zmieniła się w półdemona na pewno byłoby mi tu dobrze. „Druga część mnie” lubi imprezy i alkohol. Ale... chcę przecież nauczyć się bawić jako ja, nie chcę być tą gorszą”.
— Coś się stało? — zapytał mnie ktoś, chyba obserwował mnie przez jakiś czas, nie wiem.
— Nic mi nie jest, poradzę sobie... chyba... Albo i nie — zaśmiałam się smutno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz