W naszym kierunku szedł jakiś młodzian, który był już wstawiony. Żeby uniknąć bliższego spotkania z nim, zrobiłam kilka kroków w lewo, a Aoife w przeciwnym kierunku. Miałam na powrót zwrócić się do dziewczyny, jednak przerwało mi zamieszanie na podwyższeniu.
Para cesarska wraz z synem i jego wybranką wykonała skomplikowane kroki, ustawiając się odpowiednio do rozpoczęcia tańca. Ruchy były płynne i lekkie, a samo patrzenie na nich było przyjemnością. Chociaż przed wyjazdem czytałam nieco na temat tutejszej kultury, nie do końca rozumiałam, z jakiego powodu wykonali tę figurę. Kiedy rozbrzmiały dźwięki instrumentów, zaczęli tańczyć. Wszyscy w milczeniu patrzeli na ich poczynania, śledząc uważnie kroki. Każdy, kto nie chciał się później wygłupić w tańcu, był zapatrzony w młodą parę jak w obrazek. Kiedy pokaz dobiegł końca, para królewska wykonała ukłony. Na moment w sali zapanowała cisza, a potem, ku zgrozie wszystkich, rozległy się pojedyncze oklaski. Fakt, iż bić braw nie należało, powinien być wszystkim znany, ale najwyraźniej nie był. Wzrok tłumu powędrował w kierunku chłopaka, który zrobił się czerwony na twarzy i nagle wydawał się o wiele mniejszy.
Ludzie wokół mnie zaczęli się przemieszczać. Uświadomiłam sobie, iż zapewne nadszedł czas na taniec. Niektórzy już byli dobrani i nieśmiało wysuwali się w przód. W całym zamieszaniu Aoife zniknęła mi z oczu, zapewne stając gdzieś pod rękę z jakimś przystojnym chłopakiem. Rozejrzałam się dookoła. Może jeśli teraz się rozejrzę, to także będę miała okazję zatańczyć? Zauważyłam kilka osób, które również wydawały się nieco zagubione. Mimo że do mistrzów tańca nigdy nie należałam, zawsze potrafiłam poruszać się z gracją, godną kota. Można było uznać, że należę do przyzwoitych tancerek, które przynajmniej nie depczą nikomu po palcach.
Zrobiłam kilka kroków do przodu, mając nadzieję, iż jest to wystarczająco jasny znak, że chcę zatańczyć. W tym momencie było mi obojętne czy osoba, z którą zatańczę, będzie mi znana, czy też nie. Zapewne jedynie dziewczynie bym odmówiła, bo, znając życie, przyciągałybyśmy dezaprobujące spojrzenia starszych uczestników balu. Uśmiechnęłam się leciutko, znów spoglądając przez ramię. Zawsze mogę też stać i podpierać ścianę, chociaż nie było to zapewne wskazane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz