Od Alexandra

Zmrużyłem oczy, słysząc pytanie przyjaciela. Bał się spytać kogoś obcego? Eh, nie ma co wnikać, sam też nie mam ochoty prosić kogokolwiek innego.
— Oczywiście, panie Podolski. Panu bym nigdy nie odmówił. — Złapałem wyciągniętą przez niego w moją stronę dłoń i dałem się prowadzić na środek sali. Więc ja miałem odegrać kobietę w tym tańcu? Jeszcze się za to odegram, phi.
Jeśli mam być szczery... Aurel tańczył bardzo dobrze, lepiej, niż bardzo dobrze. Czułem się przy nim, jak zagubiona mrówka, naśladowałem ruchy innych osób obecnych na balu, a on doskonale wiedział co robić. Nie znałem go od tej strony, nie wspominał nic o tym, że potrafi tańczyć.
O dziwo, nikt nie zorientował się, że tańczy ze sobą dwóch facetów. Powinienem się śmiać, czy raczej płakać? Te włosy były naprawdę, aż tak dwuznaczne? Ale przecież mam na sobie spodnie! Westchnąłem tylko głośno i podziękowałem Fasolce. Zgarnąłem pierwszą lepszą przekąskę, smaczna. Jeszcze jeden kieliszek wina? Czemu nie, będę pił powoli. Chyba.
Zrobiło się zamieszanie, każdy przykładnie stanął z boku, środek pozostał pusty. O cholerę chodzi? Może i bym się dowiedział, ale oczywiście — ktoś musiał się wepchnąć pomiędzy mnie, a osoby stojące obok.
— Co ty odpierdalasz? — spytałem, nawet nie patrząc na sprawcę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz