Mistrz Gry

Tak, tak, tak ty już dobrze wiesz co, bo po raz któryś słyszysz te dzwoneczki. Zaraz zdarzy się coś specjalnego, jakaś przemowa, jakieś dodatki czy inne atrakcje. Nie możesz się już doczekać, tak?

Do twoich uszu doszły słowa, że panie muszą ustawić się po lewej stronie sali, a panowie po prawej, co poszło wam całkiem sprawnie. No może nie tak do końca, bo jak się wszyscy rozeszli, to nagle znalazła się nasza zguba, którą jest Amadeusz! No kto by pomyślał, że nasz cudowny nauczyciel jest w stanie zachlać się w trupa. Całe szczęście, że Nivan oraz Foma uratowali całą sytuację i szybko podbiegli do nieprzytomnej ofiary magicznego trunku. Jeju! Kto by pomyślał, że pan Remus jest taki ciężki! Co jak co, ale piąteczka na koniec musi być. Taki przykład dla młodzieży, no ja nie wiem! Gdzie jest dyrektor!? A no, jak się okazuje, stoi z boku i obserwuje całą sytuację z niedowierzaniem, a może jednak i się tego spodziewał?
Biedni chłopcy za to próbują za nogę, a to za rękę, a trupek jak leżał, tak leży i co tu zrobić, kiedy wszystkie gałki oczne są skierowane na ciebie i twoje mizerne próby ratunku? Oj, bohaterami to chyba nie zostaniecie moi drodzy. Dopiero po jakimś czasie rozpracowaliście idealny plan i udało wam się zaciągnąć truposza gdzieś pod stół. Oj tak, tam mu będzie miło, ciepło i przytulnie... o ile ktoś go nie podepcze.

Do sali wjechał ogromny biały tort weselny, który zaskakiwał jedynie swoją wielkością, ponieważ prócz jednej ozdoby na samym czubku, był on zupełnie gładki. Sama ozdoba przedstawiała ciała zakochanych w odpowiednich tradycyjnych strojach, a mianowicie panna młoda miała na sobie czarną suknię, a pan młody biały garnitur. Zaraz potem pojawiło się mnóstwo zielonych butelek szampana, który jak się okazało, po wlaniu do przezroczystego kieliszka także był zielony. A to ci nowość!

Za służącymi targającymi skrzynki z alkoholem pojawiły się też cudownie ubrane tancerki. Miały one na sobie czerwony, dwuczęściowy strój wykonany ze specjalnego przewiewnego, delikatnego i niezwykle lekkiego materiału zwanego "hiseci", który podczas najmniejszego ruchu się unosił. Kto by pomyślał, co by było, gdyby wiał tutaj wiatr. Góra ubioru kończyła się tuż pod piersiami, dekolt miał kształt kwiatu lotosu, plecy zakryte, tak samo, jak ramiona, rękawki krótkie. Gdyby nie specjalne, złote i fluorescencyjne nici, nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego. Można było zauważyć inspirację naturą, a dokładniej liśćmi paproci, zarówno tymi dopiero się rozwijającymi, jak i liśćmi złożonymi. Dół stroju był tutaj główną atrakcją, ponieważ dopasowywał się do dekoltu i wyraźnie było widać lotos. Podczas tańca każdy z luźniejszych kawałków materiału unosił się na wszystkie możliwe strony i to właśnie sprawiało, że ten taniec był wyjątkowy. Zadaniem tancerki było opanowanie niesfornego materiału tak, by przedstawiona całość była jednakowa, synchroniczna.

Zaraz po tym znowu usłyszałeś dzwoneczki, a następnie tę oto przemowę:

"Dobry wieczór Panie, Panowie, Panienki i Kawalerzy! Na wstępie pragnę wszystkim przybyłym podziękować z całego serca za obecność na tej jakże dostojnej uroczystości. Ukryć nie możemy, że ten dzień jest dniem wspaniałym, odgrywającym nad wyraz znaczącą rolę w życiu obywateli, jak i dwóch person, do których wieczór zdecydowanie należy. Zgromadziliśmy się bowiem tutaj nie tylko po to, by zjednoczyć wspaniałe miasta, ale również mojego syna, księcia Gavina i księżniczkę Nosferę, jednakże nie paktami, a węzłem małżeńskim. Słowami nie jestem w stanie określić, jak bardzo rad jestem z faktu, iż mój potomek zacznie doglądać nad drugą istotą, a również przy swoim boku będzie miał tak wspaniałą partnerkę, jaką jest droga Nosfera. Moja droga, jestem gotów kwilić z zachwytu nad twym urokiem osobistym, nie mogę zaprzeczyć, iż syn mój ma wspaniały gust. Najwidoczniej odziedziczył go po ojcu, czyż nie?
Poproszono mnie, bym chociaż delikatnie nakreślił to, jak mój potomek zauroczył się bez opamiętania. Opowiedzenie całej historii prawdopodobnie zanudziłoby wszystkich na śmierć, a jesteśmy na weselu, nie pogrzebie, moi drodzy. Powiem tylko, że ich zapoznanie absolutnie mijało się ze znaczeniem słowa "arystokracja", a kolorowe reflektory wyraźnie oświetliły im drogę życia. Nie mam pojęcia, jakim cudem Nosfera ze swoim statusem zgodziła się na dalsze spotkania z moim synem. Widocznie los dopisał im, jak i nam, decydując się na połączenie dzieci szlachciców, a jednocześnie, na rękę nam wszystkim, zjednoczenie miast, które do tej pory zerkały na swe lica dość wrogo. Jednakże jesteśmy tu, czyż nie? Nie mam w zwyczaju przedłużać swych wystąpień niepotrzebnymi historyjkami, pozostaje mi więc tylko życzyć Młodej Parze szczęścia! Wspaniałego pożycia, długiej przyszłości i barwnego życia uczuciowego. Niech wam Stwórca dopisuje, patrzy z nieba, a los kieruje tylko przez bezpieczne ścieżki! Panie i panowie, wznieśmy więc toast za młodą parę, rozbijmy kieliszki i balujmy, póki noc jest jeszcze młoda!"

Piękna przemowa, nieprawdaż? Wzruszyłeś się chociaż trochę, czy jednak zanudziło cię to na śmierć? Co jak co, ale Sarah to ruszyło i to całkiem poważnie. Na ratunek łzom przybiegła Fragonia, której niestety Aoife podstawiła nogę. Czy to tak specjalnie, czy może całkiem przypadkowo? Znowu szum się zrobił i goście jak to goście, zaczęli komentować całą sytuację, ale.... nie bój się, ponieważ teraz w twojej ręce znajduje się ten tajemniczy zielonkawy napój i talerzyk z kawałkiem tortu. Jak ci smakuje? Hmm, dziwny smak, prawda? Spodziewałeś się czegoś innego? Oczywiście, że tak! Zastanawiasz się teraz, jak te istoty mogą jeść coś tak paskudnego, a może jednak ci smakuje? Gorzki tort weselny, kto by pomyślał, nie? A no, to proste! Od słodzenia na balu macie przecież państwa młodych. Niewielkie pocieszenie... a ty teraz boisz się wziąć łyka szampana. A co jeśli jest to też takie... dziwne? Raz się żyje! Co ci tam? Najwyżej umrzesz czy oplujesz swojego sąsiada... Raz, dwa, trzy... o proszę, nie takie złe. Słodko-kwaśne? A może to jabłka? Trochę podobne.


Kto tym razem padł ofiarą nauczycielek tańca? Jest to nie kto inny jak panna Nemain, która z ogromną chęcią obserwowała ruchy drugiej kobiety, powtarzała je, jak i wysłuchała całej formułki, co i jak należy robić: "Muzyka ponownie zaczyna grać, tym razem jest ona bardziej rytmiczna, skoczna, co idealnie wpasowuje się do fazy następnej. Kobiety opuszczają wzrok i cały czas trzymając w swoich palcach spódnice zaczynają szybko przeskakiwać z prawej nogi na lewą, stopę uniesioną zawsze mają z tyłu, skrzyżowaną z przeciwną. Dłonie kierują w kierunku przeciwnym do nogi, na której stoją. Mężczyźni klaszczą przy każdym przeskoku, a co czwarty uderzają (tym razem ma być jak najgłośniej!) butem o podłogę. Partnerzy zaczynają się do siebie zbliżać, a gdy znajdują się na wyciągnięcie dłoni, kończą taniec głośnym "Acz!", akcentując ostatnią głoskę, przy czym kierują prawą rękę do góry." No i fajnie, tylko ciekawe ile z tego zapamięta, gdy przyjdzie odpowiednia pora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz