Od Sofii

Foma. Ładnie. I jeszcze ucałował rękę, no, no, jaki dżentelmen. Jak wszyscy tutaj się tak zachowują, to może wcale nie będę aż tak tęsknić za domem.

Ponieważ nie miałam czasu czytać nic o tradycjach tego miejsca, nad czym wielce ubolewałam, przestraszyłam się, gdy ludzie zaczęli się rozchodzić. Chłopak chwycił mnie ostatniej chwili, inaczej byśmy się już nie znaleźli w tłumie. Nie sprawiał wrażenie zdziwionego sytuacją, dobrze, że on był poinformowany. Na środek wyszli cesarz, cesarzowa oraz ich syn z małżonką. Spojrzałam na ich gustowne stroje, a następnie na moją skromną sukienkę. Chciałam się pocieszyć, że nie ma się czym przejmować, ale prawda była taka, że wszyscy tutaj mieli ładniejsze stroje ode mnie. Łącznie z panem stojącym przede mną. Choć wyczuwałam, iż rozmawia za mną tylko by wypełnić czas czekania na swojego partnera/partnerkę, to miło mi się z nim rozmawiało. Taniec się skończył, a ktoś zaczął klaskać. Już miałam dołączyć, gdy wszyscy z oburzeniem fuknęli na nieszczęśliwca. Szybko opuściłam ręce. Ludzie dookoła zaczęli się kręcić, szukając pary. Obróciłam się w stronę Fomy, który już czekał z ręką wystawioną w moim kierunku.
— Panienka pozwoli? — zapytał, a ja uśmiechnęłam się szeroko i kiwnęłam głową, dygając. Ułożyłam swoją drobną dłoń w jego i pozwoliłam poprowadzić się ku środkowi sali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz