Auć. W moich planach zdecydowanie nie było lądowania na podłodze. Chociaż z drugiej strony może lepiej już ocknąć się na podłodze niż w szpitalu na przykład. Obok mnie klęczał ten modry chłopak i gorączkowo mnie za coś przepraszał. Pytanie za co, bo właściwie to ja powinnam go przepraszać. Przecież wyglądał po prostu trochę inaczej, a ja zareagowałam... No cóż, człowiek uczy się na błędach. Następnym razem muszę trzymać emocje na wodzy, bo jak widać mdlenie, niczym jakaś średniowieczna dama, nie jest najlepszym rozwiązaniem. Szybko mruknęłam:
— Nie ma za co, to ja przepraszam. — Przy czym, oczywiście musiałam się zarumienić. Potem chłopak pomógł mi wstać i każde z nas uciekło w swoją stronę zażenowane swoim zachowaniem. Z tym, że ja nadal nie mam pojęcia, co takiego on zrobił, ani jak ma na imię. Jak widać wprost cudownie mi idzie zawieranie nowych znajomości. Rozległa się muzyka i wszyscy zaczęli prędko odsuwać się pod ściany zasłaniając mi widok na środek Sali, gdzie ewidentnie coś się działo. A potem zaczęło się piekło.
Nie mam pojęcia kto wymyślił coś takiego jak obowiązkowy taniec, ale zdecydowanie był ZŁYM człowiekiem. Nie miałam możliwości odmówić, uciec, schować się w toalecie, bo kiedy ludzie się już podobierali w pary, a mnie nadal nikt nie poprosił to tańca (nie żeby mi to przeszkadzało) i już miałam odetchnąć z ulgą, obok mnie pojawił się ewidentnie niezadowolony, zielonowłosy mieszkaniec Oblivium (wyglądał trochę jak przewodniczka), którego zmuszono do tańca za mną. Pewnie bym zemdlała gdyby nie to, że już nieco zdążyłam ochłonąć (no i z doświadczenia wiem że to niezbyt dobry pomysł). Chciałam przynajmniej spróbować się z nim zaprzyjaźnić, ale jak się okazało nie mówił w żadnym znanym mi języku. Cudownie. Mimo tego nie umiem tańczyć i nigdy nawet nie próbowałam się tego nauczyć, udało mi się chyba nie zbłaźnić aż tak bardzo, chociaż mina mojego towarzysza mówiła co innego. Po tańcu on uciekł do swoich, a ja z powrotem pod ścianę, żeby trochę odpocząć. Miejmy nadzieję, że reszta balu upłynie bez żadnych przykrych incydentów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz