Chwycił pewnie moją dłoń i zaprowadził na środek parkietu. Ustawiliśmy się za innymi parami i przygotowaliśmy do tańca. Starałam się powtarzać ruchy dziewczyn przede mną, by nie zawieść partnera moim brakiem umiejętności w tej dziedzinie. Położyłam lewą rękę na jego dłoni, a drugą na boku. Nagle ruszyliśmy jak z kopyta. Pierwszy krok, drugi krok i... błąd. Brawo ja za chęci. Starałam się odpędzić negatywne myślenie chociaż na chwilę, by skupić się na tym, co mam robić. Kolejne kroki szły coraz lepiej i lepiej, póki się nie potknęłam o własne nogi. Jedynym pozytywem w tej sytuacji był mój partner, który nie pozwolił mi upaść i w czasie tańca złapał mnie, z powrotem stawiając do pionu. Odetchnęłam jeszcze głęboko i skupiłam się na krokach.
Po skończonym tańcu i męczarniach było mi wstyd... za siebie oczywiście. Chwilowe oklaski za taniec i cisza. Przez chwilę zastanawiałam się o co chodzi, lecz tłum gapiów wszystko mi wyjaśnił.
"Drodzy przyjaciele! Cieszę się, że mogę was gościć w tym specjalnym dniu, z tej okazji moi kucharze, najlepsi w całym Oblivium, przygotowali specjalną ucztę."
Dopiero po jego słowach zrozumiałam jak bardzo jestem głodna.
"... życzę smacznego!"
Cesarz skończył przemowę, a cała zgraja ludzi ruszyła do stołów. Przez to całe zamieszanie zgubiłam mężczyznę, z którym tańczyłam. "No to brawo" skarciłam się. Powoli i spokojnie ruszyłam w stronę stołów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz